poniedziałek, 25 sierpnia 2014

OSLO w 3 dni. cz III

Dzisiejszy wpis będzie o mojej wycieczce spotterskiej na lotnisko w Gardemoe. Coś co miało być w zasadzie główną ideą mojego wypadu było sporym rozczarowaniem. Położenie lotniska jak i możliwości pieszego przemieszczania się wokół niego dla spottera to porażka. Dostęp dla chcącego focić jest w zasadzie jedynie z narożnika terminala ( na poziomie wylotów). Spotkana przeze mnie pracująca na lotnisku Polka wyjaśniła mi że bez auta na interesujące mnie miejscówki się nie dostanę. Dobra ;trzeba zadowolić się tym co zastałem, głową muru nie rozbiję, a i tak co nieco można zrobić. Wypadałoby zacząć jednak od tego jak dostać się na to lotnisko. Lotnisko oddalone jest od OSLO o około 80km i można dojechać tam na wiele sposobów. Jako że w Norwegii nie jechałem jeszcze pociągiem to wybór był oczywisty. Sentralstasjon jako punkt wyjścia, do wyboru dwie opcje pociągów : tradycyjny pociąg NSB ( linie 10 i 12 ) lub FLYTOGET Airport Ekspress Train. Automaty biletowe są osobne dla NSB i FLYTOGET. Norwegowie nadali praktycznego znaczenia dla sformułowania " czas to pieniądz ". Tradycyjny pociąg jedzie na lotnisko w czasie 25minut i kosztuje 90 NOK w jedną stronę, a dla porównania Ekspress FLYTOGET pokonuje ten dystans w czasie 19 minut i koszt biletu to 170 NOK w jedną stronę. Rachunek zatem prosty: 6 minut wycenia się na 80NOK czyli około 40 PLN. Po wyjściu z pociągu pokonujemy jeszcze tylko ciąg obrotowych drzwi, ruchome schody i już wkraczamy do budynku terminala. Ruch jak w ulu. Dolna część budynku zajmowana jest przez strefę przylotów, a na górnej sala odlotów. Wszędzie dosłownie tłumy pasażerów, którym pomagają liczne służby informacyjne. Nie jestem pewien od czego to zależało, ale mieli kamizelki w różnych kolorach ( część pomagała pasażerom w odprawie on line - terminale ciągnęły się praktycznie przez długość całego budynku ). Dla dzieciaków fajna zjeżdżalnia. Na poziomie odlotów wychodzę na zewnątrz by choć troszkę pofocić. Widok na ATC i jeden pirs z sześcioma rękawami oraz kawałek płyty postojowej. Ten Pan w żółtej kamizelce był odpowiedzialny za wręczanie mandatów za przeciąganie czasu postoju. Odprowadzający mieli możliwość parkowania do 10 minut, a po tym czasie niestety 500 NOK w kieszeni ubyło. Gość spacerował wzdłuż parkingu a z centrali przez słuchawki otrzymywał informacje który samochód stoi za długo ( kamery wszędzie, inwigilacja pełna). Mała dygresja; w mieszkaniach notorycznie nie zakłada się firanek czy też zasłon, a to dlatego iż zasłanianie okna sugeruje że mamy coś do ukrycia. W poszukiwaniu jakiejś sensownej miejscówki na starty czy lądowania udałem się jedyną możliwą drogą z chodnikiem obok. Niestety teren lotniska jest tak obstawiony różnego rodzaju centrami serwisowymi, logistycznymi i parkingami że dostęp do tzw. płota nie istnieje. Przy okazji zdjęcie fajnego znaku drogowego oraz tablica info przy jednym z centrów RFS. Wracam do Oslo także pociągiem NSB i na stacji centralnej udaję się do terminala autobusowego. Tam czeka na mnie autokar Ryggeekspressen którym udaję się w drogę na lotnisko. Ponownie za oknem monotonia, ale w oczy rzuca mi się tamtejsze zboże. Wysokość roślin max do kolan ( może taki klimat ? ). Wysiadka z autokaru, bagaż w łapki i do kontroli bezpieczeństwa. Tu o dziwo kontroluje Pani i to niezależnie od płci kontrolowanego. Czekam na bording, a w międzyczasie miła Pani przeprowadza ze mną ankietę o celu przyjazdu, skąd dokąd i parę dodatkowych info dla potrzeb badawczych lotniska. Lotnisko w Rygge współużytkowane jest przez wojsko, więc od czasu do czasu przelatują mi przed oczami wojskowe helikoptery. Dla urozmaicenia czasu oczekiwania mam okazję zobaczyć jak czyszczona jest turbina po " bird striku ".Kontrola biletów szybka i sprawna, bez opóźnień wypychają nasz samolot, który po chwili kołuje na start. Droga powrotna bez sensacji, a po czasowym lądowaniu rozlegają się fanfary na znak punktualności przewoźnika. Dziękuję za dotrwanie do końca relacji. Pozdrawiam Przemek

niedziela, 24 sierpnia 2014

OSLO w 3 dni. cz II - półwysep Bygdoy.

W dzisiejszym wpisie przedstawię Wam jak się tam dostać i co ciekawego skrywa tytułowy półwysep. Zanim jednak przejdę do meritum muszę podzielić się ciekawym spostrzeżeniem, a mianowicie chodzi mi o przechodzenie przez jezdnię na pasach. Generalna zasada jest taka że czerwone - stój ; zielone - idź. Tu jednak Norwegowie poszli o krok dalej i czerwone światło nie jest przeszkodą dla pieszego. Jeśli w danej chwili po ulicy nie jedzie auto to spokojnie można przejść i nikt wam złego słowa nie powie, o mandacie nie wspominając. Dla mieszkających na stałe w Oslo zachowanie przechodnia jest swego rodzaju wyznacznikiem czy jest to turysta czy też nie. Ok, zaczynamy temat główny. Półwysep Bygdoy jest miejscem gdzie na stosunkowo małej przestrzeni mamy możliwość zwiedzenia kilku ciekawych miejsc ( opisze je w kolejności w jakiej ja je zwiedzałem ). Wybór środka transportu pozostawiam do wyboru dla każdego indywidualnie: autobus miejski linia nr 30 lub tramwaj wodny linia nr 91. Różnica jest ogromna jeśli chodzi o oszczędność czasu na korzyść tramwaju wodnego. Koszt przejazdu tramwajem wynosi 50 NOK w jedną stronę, ale dla posiadaczy Oslo Pass jest darmowy. Mój wybór padł na tramwaj, ponieważ i szybciej i ciekawiej, a do tego kolejny środek komunikacji jaki " zaliczyłem " w Oslo. Przystanek początkowy znajduje się na przeciwko Ratusza miejskiego lub jak kto woli obok Centrum Noblowskiego. Bilety można nabyć w budce na nabrzeżu lub u konduktora w tramwaju ( chyba ciut drożej ). Linia 91 została sprywatyzowana i nie honoruje tzw. migawek RUTER. W kilka minut stateczek zapełnia się pasażerami i odbijamy od pływającej platformy stanowiącej przystanek. W dali pozostaje widok na Ratusz, a po prawej mijamy Jacht Klub. Wysiadam na pierwszym przystanku ( DRONNINGEN ) i dalej udaję się pieszo. Droga prowadzi dość stromo pod górę, ale mam możliwość zobaczenia dzielnicy willowej z jej rezydencjami. Niektóre naprawdę robią spore wrażenie, a w szczególności parkujące tam auta. , a jeśli garaż za niski to łódkę trzeba zaparkować na ulicy . Kierując się znakami informacyjnymi docieram po kilku minutach do NORSK FOLKSMUSEUM - skansenu i muzeum folkloru Norwegii. W budynku głównym znajdziecie ekspozycje przedstawiające historię ubioru, szaty sakralne, elementy wyposażenia świątyń, a także wystawę o zmieniającej się na przestrzeni lat roli kobiet w codziennym życiu. To co mnie zainteresowało najbardziej to ekspozycja zewnętrzna. Skansen z wieloma budynkami, a co ciekawe wiele z nich pochodziło z lat 50-tych ubiegłego wieku. To pokazuje jak wyglądała gospodarka Norwegii przed odkryciem złóż ropy i gazu, a także w jak krótkim czasie Norwegowie potrafili zmienić swój kraj w bądź co bądź bogatą gospodarczo krainę. Na ostatnim zdjęciu widać na kim wzorowali się Rosjanie projektujący toalety w wiosce olimpijskiej w Soczi. Kolejnym zaplanowanym punktem było MUZEUM ŁODZI WIKINGÓW. Od skansenu dzieli go dosłownie kilka minut drogi, ale dla zmęczonych lub rodzin z dziećmi pewnym rozwiązaniem jest wspomniany już autobus nr 30. Przystanki są zlokalizowane przy każdej atrakcji turystycznej i wygodnie można się przemieścić bez zdzierania zelówek. Muzeum łodzi to niewielki budynek na planie krzyża. To co może troszkę zniechęcać to tłumy turystów. W środku czekają na Was ekspozycje z lepiej lub gorzej zachowanymi łodziami oraz to co może najbardziej ciekawe to meble, biżuteria i inne przedmioty życia codziennego Wikingów. Bogactwo zdobień i kunszt z jakim zostały wykonane zrobiły na mnie duże wrażenie.Niestety warunki oświetleniowe jak i panujący tłok mocno ograniczały możliwości wykonania zdjęć w środku,ale kilka fotek mam nadzieję nakreśli klimat tego miejsca. Oczywiście przy każdym muzeum znajdują się punkty gastronomiczne, parkingi oraz sklepiki z pamiątkami. W niektórych muzeach znajdują się także sale kinowe gdzie wyświetlane są filmy dokumentujące osiągnięcia Norwegów w świecie. Ciekawym rozwiązaniem jest możliwość wyboru języka w jakim chcemy obejrzeć film ( każde siedzenie wyposażone jest w słuchawki i pokrętło za pomocą którego dokonujemy wyboru języka). Kolejny na trasie KON-TIKI MUSEUM dokumentujący podróże Thora Heyerdala (1914-2002) . W tym roku z uwagi na 100-ną rocznicę urodzin podróżnika, muzeum przygotowało kilka okolicznościowych ekspozycji. Trzeba mieć w sobie pewną dozę szaleństwa aby zdecydować się na taką wyprawę na tratwie, która wielkością nie powala. To takie moje osobiste przemyślenia. Po drugiej stronie ulicy znajdują się dwa muzea : FRAM (muzeum wypraw polarnych) oraz NORWESKIE MUZEUM MORSKIE. Norwegowie umieścili w budynku dwa statki badawcze ( FRAM i GOJA ), które można podziwiać w pełnej krasie. Na FRAM można wejść i zwiedzić pokład oraz wnętrze statku. Trzy wyprawy polarne w latach 1893-96,1898-1902,1910-12 przyniosły szereg eksponatów i doświadczeń które z wyraźną dumą prezentują na wystawach. Na zakończenie wizyty na półwyspie obrałem sobie za cel NORWESKIE MUZEUM MORSKIE, gdzie oprócz historycznych eksponatów z dawnych żaglowców jest duża ekspozycja prezentująca bogatą obecność Norwegów na morzach i oceanach. Makiety statków wszelakiego przeznaczenia, liczne ekspozycje multimedialne i interaktywne. W budynku znajduje się duża biblioteka wraz z czytelnią gdzie można zapoznać się z tematyką marynistyczną. Ciekawą formą rozbudzenia zainteresowań dzieci jest basen z modelami statków zdalnie sterownych. Po wrzuceniu monety kandydat na kapitana może stanąć za kołem sterowym i wczuć się w rolę wilka morskiego. Otoczenie wokół muzeum też ma charakter rekreacyjny- liczne alejki, ławki, możliwość popływania łódką lub kajakiem po wodach fiordu. Pora kończyć część drugą, a w kolejnej spotterski wypad na lotnisko OSLO GARDEMOE. Tradycyjnie proszę o komentarze i pytania. Pozdrawiam Przemek